Igrzyska Śmierci. Do połowy dziwne science fiction o kolorowych ludziach i dziwnej polityce. Później krwawa jatka z dziećmi w roli głównej.
Jest to historia młodej Katniss żyjącej w jednym z dwunastu dystryktów Panem. Szesnastolatka zajmuje się matką i siostrą, z trudem zdobywa pożywienie dzięki nielegalnym polowaniom. Trudne i monotonne życie przerywa tradycja – coroczne losowanie dzieci mających wystartować w makabrycznych Igrzyskach.
Niektórzy mówią, że to głupia opowieść o zabijaniu i „jakieś chore wymysły o niczym”.
Ja widzę w tym przestrogę o tym, że historia lubi się powtarzać. Czy nie znamy już tego wszystkiego? Kontrola przez zastraszanie, brak edukacji, zgodnie z zasadą, że „ciemnotą łatwiej się steruje”, kłamstwa i propaganda. Nie wiem jeszcze, czy to lekcja na przyszłość. Mam nadzieję, że nie. Mam nadzieję, że moje pokolenie nigdy nie zrozumie tego filmu.